zostałam skutecznie zainspirowana podczas codziennej prasówki blogowej i wpadnięcia jak śliwka w kompot na stronę z tutorialami DIY.
za około 3 złote zakupiłam kilogram mąki i kilo soli, a przy współudziale kranówy powstała masa solna.
z powyższej przy pomocy moich zręcznych rączek, niecałkiem pustej głowy i noża oraz wałka powstało kilkadziesiąt najróżniejszych wisiadełek.
żeby ograniczyć koszty (tj. zużycie prądu) piekarnik w suszeniu dzielnie zastąpił pokojowy grzejnik.
żeby było radośnie, kolorowo i niepowtarzalnie wysupłałam ze swoich artystycznych zapasów (a musicie wiedzieć, że mam całą szafkę kredek, mazaków, długopisów, farbek, dziurkaczy, fikuśnych nożyczek i papierów kolorowych, tudzież innych przydatnych "kiedyś" rzeczy) opakowanie gwaszy, dwa pędzle, po czym spełniłam się malarsko na wszystkich egzemplarzach.
niestety, młody wróciwszy z przedszkola tak intensywnie mi pomagał, że jedynemu aniołkowi urypały się skrzydełka i głowa, a kilka innych bombek przerobił na puzzle :)
ale w końcu przegoniłam szarańczę obiecując, że dołoży swoją cegiełkę przewlekając wstążeczki, jak już moje malunki powysychają.
no ale dość tego gadania, czas na prezentację:
![]() |
przy okazji powyższych małżon zatroskał się, czy aby się nie pomylę, że to pierniczki i ich zjem :) |
![]() |
na specjalne życzenie młodego jest nawet myszka Mickey :-) |
No i same cudowności Ci wyszły :) Super ;) Bardzo kolorowo :)
OdpowiedzUsuń