czwartek, 21 marca 2013

mania koralikowania

eksplorując ostatnimi czasy wasze blogi szczególnie często rzucały mi się w oczy koralikowe bransoletki.
a że jestem człowiek zazdrosny i z przyczyn ekonomicznych skąpy, to się zawzięłam, że sobie sama takie wyprodukuję.
niestety mina mi zrzedła, jak się okazało, że te cuda powstają przy współudziale szydełka.
bowiem szydełkowania, mimo łopatologicznych, bogatych zdjęciowo i filmowo tutoriali, nie jestem w stanie opanować nijak.
a naprawdę próbowałam!

pomysł umarł do momentu, kiedy u którejś z dziewczyn trafiłam na wzmiankę, że wyczarowała takie sznury koralikowe nie szydełkiem, a igłą.
zaczęłam drążyć temat nachalnie dopytując się wujka Google czy coś w tej sprawie wie.
i wybadałam, że efekt identyczny z szydełkowym uzyskuje się za pomocą splotu twisted herringbone.
jest do tego nawet instrukcja po naszemu u Anpandany.
dla mnie plusem jest to, że koraliki nawlekam na bieżąco, a jakbym ucięła za mało nitki, to jest możliwość zupełnie niewidocznego dowiązania kolejnych jej fragmentów.

poczyniłam zatem odpowiednie zakupy, tj. koraliki toho w rozmiarze 11/0, w następujących kolorach:
- transparent frosted cobalt
- metallic cosmos
- gold-lustered raspberry
- trans-lustered rose
- trans-rainbow green emerald
a do tego metalowe końcówki i kilka fikuśnych zapięć do przetestowania.

a co mi wyszło, można podziwiać poniżej:
najbardziej namęczyłam się z różową, bo mimo że to ten sam rodzaj koralików, to te akurat w 1/3 przypadków miały przyciasne dziurki, co czasem skutkowało pęknięciem koralika.
pół biedy jeśli dopiero go nawlekałam, ale czasami pękał taki gagatek będąc już dwa okrążenia niżej.
raz czy dwa jeszcze daje radę to zamaskować, jednak później zostało mi tylko prucie i zabawa od nowa, tym razem z bezwzględną selekcją tych koralików, co chociaż trochę się na igle blokowały.
mam jeszcze mały problem z klejem - użyłam uniwersalnego, ale choć przezroczysty i wydajny, to jak na mój gust za długo schnie i choć rano wklejałam końcówki, to wieczorem montując do nich zapięcia przyuważyłam, że niektóre jeszcze się nie przytwierdziły całkowicie i ostatecznie - byłabym wdzięczna zatem za polecenie jakiegoś zadowalającego.

6 komentarzy:

  1. Misica, jaram się maksymalnie! Jestes maks zdolna!

    OdpowiedzUsuń
  2. O, rrrety...śliczne są!
    W sumie chyba trochę zazdrość mnie zżera,że jeszzce sama nie spróbowałam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ładne ;) Oglądam i też mi się takie marzą :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajniutkie. Teraz moja córka nakłania mnie do tych koralików.

    OdpowiedzUsuń
  5. granatowa z liśćmi szczególnie mi się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej! Piękne, aż by się chciało taką założyć ;)

    OdpowiedzUsuń