niedziela, 7 października 2012

komplet Asicowy


miało być różowo, ale w granicach rozsądku.
trzeba było też pomyśleć, co zrobić w temacie szyjogrzejnym, skoro główna zainteresowana dostaje palpitacji jeśli szalik trzeba zawiązać albo kurtkę zasunąć pod samą brodę.

beret jest z grubsza wzorowany na Marteret by Truscaveczka - z grubsza, bo warkocze wyszukałam w książce z tysiącem splotów na druty i szydełko.
otulacz inspirowany wpisem Intensywnie Kreatywnej o oponkach i brzuszkach.





obydwie włóczki pochodzą z odzysku, z tego samego pasiastego szalika wygrzebanego w ciucholandzie, za oszałamiającą cenę jednego złotego.
guziki amputowałam staremu swetrowi nie nadającemu się do sprucia.
dłubałam całość na drutach 5mm z wyłączeniem ściągacza w berecie (4mm).



kokardka jest dlatego, że uznałam, że póki co kwiatek przekracza moje możliwości.



powyżej zbliżenie na pierwsze w mojej karierze warkocze.
pierwotnie ten z prawej miał wyglądać trochę inaczej, ale się zagapiłam już w drugim przeplatanym okrążeniu i zrobiłam tak samo jak w pierwszym.


1 komentarz: