środa, 31 stycznia 2018

ekspresowa rekonstrukcja

szwagierka przytargała mi w celu przeróbkowym "coś" pomiędzy otulaczem a kominem, lecz ze względu na rozmiar nie bardzo było wiadomo co to jest bardziej.
na podwójne zamotanie zbyt krótkie, na pojedyncze zdecydowanie za szerokie.
wysokość też pozostawiała wiele do życzenia, bo grubaśna nitka nawet po zharmonijkowaniu dawała okrycie szyi po same brwi.
z rzeczy akceptowalnych dla potencjalnej nosicielki "coś" miało kolorystykę.
stosunkowo łatwo sprułam prosty dżersej - nawet końcówka potrójnej nitki nie była w zasadzie wcale ukryta.
wystarczyło poluzować supełek i nie wiadomo kiedy z niewymiarowego rulonu zrobiła się obficie wyglądająca kulka.
dostałam zlecenie, żeby powstał z niej komplet czapka + otulacz.

zaczęłam od tej pierwszej mając na uwadze ograniczone zasoby materiałowe.
dłubałam 9-milimetrowym szydełkiem pospolitą słupkową smerfetkę i zajęło mi to raptem niecałe 2 godziny, co jest niewyobrażalnie nieodległym terminem jak na moje dziewiarskie możliwości, jeśli koniecznie mam coś zrobić niekoniecznie dla własnej przyjemności dziergawczej.
pompon z własnych zasobów przytwierdzała sama zainteresowana.
komin powstał z całej pozostałej reszty i to niemal dosłownie, bo zostało mi około 10cm włóczki - taki odpad poprodukcyjny to ja rozumiem.
postawiłam na mix słupkowo-łańcuszkowy i dobrą decyzją było pójście w szerokość, bo na podwójne omotanie nie było szans (no chyba że wąską nieestetyczną kiszką).
właścicielka zadowolona, a to najważniejsze!

1 komentarz: