środa, 29 maja 2013

portkotyp i przydamiś

madre udostępniła mi odrobinę ze swoich archiwów Burdy i Pramo z lat 90-tych.
jeżeli odjąć monstrualne poduchy na ramionach i fasony maskująco-poszerzające, to znalazłam kilkanaście całkiem fajnych fatałaszków, które być może przetworzę w noszalne 3D.
w ramach wprawki w kopiowaniu wykrojów popełniłam całkiem proste spodenki dla młodego.
cztery kawałki, kilka szwów, zero kieszeni i innych ozdobników, a to wszystko razy dwa, bo dawcą materiału były dorosłe rybaczki z SH.
młody póki co nie zgłaszał żadnych zażaleń, więc uznaję projekt za sukces.
ciężko mi było się odnaleźć w plątaninie czterdziestu wykrojów na jednej kartce, ale ostatecznie wiem już z czym to się je :-)
przy wykańczaniu drugiej pary zabrakło mi ciemnozielonej nitki, więc od lewej strony z braku laku jest seledynowa.
jakiś czas temu koleżanka wypatrzyła mojego kluczowego stworka-potworka i doszła do wniosku, że też takie ustrojstwo chce :-)
a dokładniej w wersji misiowej pandowej.

oczywiście się nie przyznałam, że moje dyndadełko kupiłam jako gotowy wytwór :-P
znalazłam tylko odpowiedni kawałek materiału (na którym moja Serenada wariowała i ostatecznie szyłam ręcznie) i powstało to:
ograniczyłam ozdobniki, bo sam deseń materiału wizualnie jest bardzo fajny.
miśka wypchałam wnętrznościami zdekapitowanego kiedyś w celach zdjęciowych innego pluszaka.
obecnie na horyzoncie maszynowym majaczy się widmo projektu "jak mieć trendy kombinezon za 139zł wydając li i jedynie 3zł".
dzisiaj potraktowałam nożyczkami surowiec, szwy przewiduję jak tylko zainstaluję szarą nić w odpowiednim miejscu :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz