środa, 28 sierpnia 2013

głęboka woda

chociaż mówiłam, że nigdy przenigdy nie podołam, to nawiązałam udaną koralikową współpracę z szydełkiem.
a przy okazji wymyśliłam (i wypowiedziałam) jakiś miliard nowych przekleństw, kiedy dziesiąty i setny raz nie mogłam przebrnąć przez drugie okrążenie sznura.
mój mózg był w stanie sobie zwizualizować, co się w tej technice dzieje z nitką, ale dłuuuuuugo nie potrafił tego przekazać rękom.

ale jak już coś z mi zaczęło wychodzić, to od razu postanowiłam przegiąć.
około 60 gramów szmaragdowych Toho w rozmiarze 11/0, czujecie to?
6 koralików w okrążeniu, około 30-stu daje centymetr sznura.
ostatni raz go mierzyłam, kiedy miał 57 centymetrów, a potem jeszcze ze dwa dni dłubałam dopóki mi się koraliki na nitce nie skończyły.

oprawiłam go w ostatnie w zapasie końcówki w kolorze starego złota, ozdobiłam piórkami i tak sznur został eleganckim krótkim lariatem.
jest taki, jak go sobie od początku wymarzyłam, jedynie co, to do mnie zupełnie nie pasuje.
dlatego czeka na swoją nową szyję :-)

a to tak dla zobrazowania faktycznej długości:

3 komentarze:

  1. Jest eeeekstra! Długość dobra, ja tam lubię jak mi nieco bardziej zwisa:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepiękny !Gratuluję jest wart tylu godzin zmagań!Pozdrawiam serdecznie,Dorota

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam, jest przepiękny! Ja zupełnie sobie nie wyobrażam, jak takie cudo powstaje?!

    OdpowiedzUsuń